Bolonia
-,,Boże mój
dopomóż mi znaleźć mi ukochaną abym był jej wart .O nic więcej
nie proszę- myślał . Pora wracać do domu’’.- Gian
-Wróciłem.-
Gian
-Właśnie
mieliśmy Cię iść szukać z Piero.-Ignazio
-Nie był cię
dwie godziny. Zaczęliśmy się martwić -Piero
-Nie potrzebnie.
Musiałem przemyśleć parerzeczy.- Gianluca
-Dobrze .I co
przemyślałeś ? –Ignazio
-Doszedłem do
wniosku , że będzie co ma być. - Gian
-Słuszna postawa
Gian. Słuchaj : idź się kładź bo za dwa dni rano mamy koncert w
Mediolanie. Mam nadzieję , że nie zapomniałeś i , że się
spakowałeś.-Piero
- Tak pamiętam o
Mediolanie. Moja walizka jest czerwona. Juto pobudka 6.00 , na dole
na śniadaniu mamy być naj później o 6.20, po nim wyjeżdżamy do
miasta Leonarda da Vinci.
-Cieszę się ,
że pamiętasz. A ty Ignazio?
- Tez pamiętam.
Moja walizka jest zielona.- Ignazio
- Raduję się ,
że pamiętacie. A moja biała.- Piero-Chodźmy i się połóżmy.
-Zgoda- Ignazio i
Gian zgodnym chórem .
Wspinają się po
schodach na piętro. Ignazio i Piero idą do pokoju wspólnego. Gian
z kolei do swojego pokoju.
We wspólnym
swoim pokoju Piero i Ignazio rozmawiają i Gianluce. Leżąc już w
łóżkach.
-Giana nie było
bardzo długo Piero. Jestem ciekaw o czym tak myślał.
- Fakt Giana
trochę nie było, ale chyba wiem o czym filozofował.
- Naprawdę ?
- Tak.
Powiedzieliśmy mu, że na pewno znajdzie kiedyś swą ukochaną.
- Jesteś pewien
, że nad tym myślał.
- Tak. Jestem
pewny.
-Gdyby tylko
wiedział , że may identyczną sytuacje …
- Tak Ignazio.
Wystarczy rozmowy na ten temat bo zacznę myśleć , że stałeś się
ckliwy. Dobranoc Ignazio. Buenanotte Ignazio.
- Ja ckliwy o
rzesz ty… Gaszę światło- powiedział oburzony Ignazio- Dobranoc
Piero. Buennanotte Piero.
Zasypiają. W
tym czasie w pokoju Giana …
- Kurczę
troskliwi jak diabli. Ciekawe co chcą ugrać w Mediolanie. Piero
pewnie chce zaśpiewać ,,E lucevan le stelle’’z Tosci
Puccinieggo , a Ignazio ,,Unchated melody’’.Pozwolę im na to.
Ciekawe
jak będzie. Ech
,dość myślenia jak na jedną noc. Pora spać. No pięknie zaczynam
gadać do siebie.
Kładzie się do
łóżka i zasypia.
Rano godzina 6.00
budziki w pokojach zaczęły dzwonić. Słychać szuranie stóp żeby
wstać wyłączyć
budzik. Chłopaki
–ragazzi wychodzą z pokoi na schody i się witają.
-Ciao
Piero, Ciao Gian!
-
Ciao, Ciao ragazzi ! – Gian
-
Ciao, Ciao bambini !
Schodzą po
schodach. Kierują się lewo do kuchni.
-Co mamy na
śniadanie? – Ignazio
-Mamy wczorajszą
pizze- Piero
- Pasuje
.Prawdziwa włoska pizza.- Gian
Biorą jej
kawałki i podgrzewają w mikrofalówce. Idą z nią stołu i jedzą.
Po śniadaniu.
- Gotowi do
drogi?- Piero
-Tak tylko
chodźmy po walizki.- ignazio Gian
-Dobra, ale
walizki już są w bagażniku ferrali.
-Acha spakowałeś
je wcześniej.-Ignazio
-Si. Tak.-Piero
-Mądre
posunięcie.-Gian
-Wychodzą z
domu. Zamykają drzwi na klucz. Otwierają garaż i wsiadają do
auta.Ignazio siada na miejscu kierowcy,Piero siada obok na miejscu
pasażera,Gian z tyłu.
-No
jedziemy.-ignazio
-Co śpiewamy
Piero?-Gian
-Może Volare?
-Bene.Dobrze.-Ignazio
Śpiewają
Volare.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz