yy

yy

czwartek, 10 grudnia 2015

Rozdział 7

 
Mediolan

 W domu sióstr Vento. Po zamknięciu drzwi przez Natale.
-Natale odwraca się plecami do drzwi i kieruje pytanie do 21letniej Notte i 19letniej Ross- Czy panowie z Il Volo bas odprowadzili do domu ? Czy to było śnienie na jawie dziewczyny? Może któraś mnie uszczypnąć a najlepiej zróbcie to obie. Będzie to test czy to wydarzyło się w rzeczywistości.
-Notte/Rossa-Prosimy cię bardzo nasza zwariowana 20latko.
Posłusznie szczypią Natale w oba policzki.
-Ała! Nie musiałyście tak mocno. Przynajmniej wiemy, że to wydarzyło się naprawdę.
-Notte- Owszem przynajmniej nie mamy urojeń. Choć może i ty nas obie uszczypnij bo nie mogę w to uwierzyć.
-Nie ma sprawy siostry moje.
-Auć!
-Auł!
- Jak widać to nie były żadne czary.
-Rossa- Tak czuć, że to nie żadne gusła.
-Natale- Tak swoją drogą pora wrócić na ziemię. Właśnie przypomniało mi się, że przyszedł list do ciebie Notte i miałam ci go dać rano ale zapomniałam. Scuza.
-Notte- Miałaś prawo zapomnieć o nim. W końcu się śpieszyłyśmy na koncert. Gdzie jest list ?
-Natale- U mnie w pokoju. Już po niego pędzę , lecę.
- Bene .Rossa możesz odgrzać raviolli z grzybami na obiadokolacje.
-Jasne. .Już się robi. Od razu nakryję do stołu.
Notte zostaje sama w holu i czeka na Natale z listem.. .Rossa idzie na prawo od wejścia do domu do kuchni. Kuchnia jest jasna , przestronna. Rossa podchodzi do lodówki. otwiera i bierze miskę z ravioli . Potem wyjmuje po parę i kładzie na talerze i podgrzewa w mikrofalówce. Gdy raviolli się grzeją Rossa idzie do pomarańczowej jadalni i nakrywa do stołu. Stół jest duży prostokątny jeśli wierzyć przekazom pochodzi z II połowy XIX wieku. Dom jest nieco starszy bo z końca XVIII wieku.
- No to teraz pozostaje zawołać dziewczyny na obiad. Natale! Notte! Obiad na stole!
-Natale-Idziemy ! Nie musisz tak krzyczeć i dawać przy tej okazji wysokiego C Rossa.
W tym czasie jak Rossa szykuje jedzenie i nakrywa stół ze schodów zbiega Natale z listem, który wręcza Notte. Notte otwiera go i czyta.
-Notte- No proszę nasza kuzynka Francesca Monte się wychodzi za mąż i zaprasza nas na ślub i wesele w Weronie, które odbędzie się 24 września.
-Bombowo, że szykuje się wycieczka. Teraz trzeba powiadomić Rosse o tym . Znając życie ucieszy się nie z miernie z powodu tłumów.
-Note-Taaak na pewno. A raczej będzie szykować wymówki żeby ominąć wesele i nie iść na nie. Jeszcze poszłaby pewnie na ślub , ale na wesele ciężko ją będzie przekonać. Zważywszy , że jest nie śmiała i choć tańczy z nas najlepiej to będzie skrępowana jak zwykle wśród większej liczby ludzi. Chyba nas woła na obiad. Lepiej chodźmy bo jak włączy wysokie C to nie będzie z nią w stanie wytrzymać do końca tego dnia.
Notte i Natale wchodzą do jadalni i siadają do stołu razem z Rossą. Zaczyna się rozmowa między siostrami.
-Notte-Rossa słuchaj będziemy za parę dni wyjechać do Werony .
-Czemu?
-Ponieważ nasza Francesca wychodzi za maż i zaprasza nas na swój ślub i swoje wesele.
-Cieszę się, że znalazła szczęście, ale ja nie chcę iść na wesele bo zawsze jestem zapraszana do tańca przez wszystkich i nie mogę siąść nawet na sekundę bo ktoś bez przerwy odbija mnie od drugiego partnera do tańca.
-Natale-Wiesz Ross. Akurat my nie cieszymy się takim powodzeniem na jakichkolwiek imprezach. I my zazdrościmy ci takiego powodzenia u płci przeciwnej. Owszem to kłopotliwe ,że nie masz w tedy wytchnienia ale i fakt ,że peszysz się wśród tłumu.
-Notte- Pójdziesz na godzinkę na wesele, a potem wrócisz do domu wujka Alfredo i cioci Dario . Bene Rossa? Dobrze Rossa?
-Rossa- Dobrze.
-Natale- To ja pozmywam talerze. I co robimy potem?
-Notte- Nie wiem. Możemy zagrać w scrabble.
-Natale/Rossa-Macche’! Oczywiście ,że nie!
-Note- W takim razie każda robi co jej się żywnie podoba. Ja idę pograć na pianinie .
-Natale-To jak skończę idę pograć na wiolonczeli lub porysuję coś.
-Rossa- A ja pójdę chyba się przejść na Piazza del Duomo. Jak wrócę pogram może na skrzypcach i może coś zaśpiewam. I potem spakuję rzeczy na wyjazd.
-Tak jeszcze się spakujemy Natale.
-Tak.
-Rossa-To idę .
-Notte-Tyko wróć wcześnie bo już jest 14.
-Jasne.
Rossa wychodzi z domu. Kieruje się na Piazza del Duomo. Idzie drogą na plac katedralny ,który znajduje się tuż naprzeciwko casa.
-Piazza del Duomo jest piękne podobnie jak katedra która znajduje się w centrum placu. Muszę zastanowić się nad pojęciem miłości do wypracowania (a componimento) na włoski do szkoły. A tutaj najlepiej mi się myśli nad nurtującymi kwestiami. Siądę sobie jak zwykle na ławeczce i pomyśle. Od razu postaram sobie przypomnieć historię katedry i placu. To najpierw zajmę się placem i katedrą.
Piazza del Duomo jest to głównym placem miejskim (katedralnym) w Mediolanie. Jego nazwa pochodzi od Katedry Narodzin św. Marii Duomo St. Maria Nascente di Milano ,jest gotycką marmurową katedrą jedną z najbardziej znanych budowli we Włoszech i Europie. . Należy do największych kościołów na świecie (długość 157 m, szerokość 93 m). Również witraże w chórze katedry, należą do największych na świecie. Na miejscu obecnej katedry znajdowała się wczesnochrześcijańska katedra Santa Maria Maggiore i nieco większa bazylika rzymska wyświęcona później na kościół św. Tekli. Obie budowle pochodziły z IV wieku, były wielokrotnie burzone i ze odbudowywane. Budowę obecnej świątyni rozpoczął w 1386 książę Gian Galeazzo Visconti. Zakończona została w epoce Napoleona. Katedra została wyświęcona w 1572 przez kardynała i arcybiskupa Mediolanu Karola Boromeusza. Przeważa gotycki styl budowli, w jej fasadzie jest jednak połączenie form barokowych i neogotyckich, które pojawiły się w czasie przebudowy w roku 1858.Reprezentacyjny plac katedralny powstał w latach 1865-1873. Dach katedry, ozdobiony jest 135 rzeźbami i gargulcami, dostępny jest dla turystów. Brązowe drzwi wejściowe ozdobione są płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z życia Maryji, św. Ambrożego i dziejów miasta. W górnych rzeźbieniach okien apsydy dopatrzeć się można herbu Viscontich – węża połykającego człowieka. Reprezentacyjny plac katedralny powstał w latach 1865-1873. Na skrzyżowaniu nawy głównej i transeptu znajduje się wieżyczka, zwieńczona widoczną z daleka, złoconą figurą Madonny. Mieszkańcy Mediolanu nazywają ją La Madonnina i wspominają w nieoficjalnym hymnie miasta "O mia bela Madunina...".
No dobrze wróćmy do samego placu .
Plac jest w kształcie prostokąta, , o całkowitej powierzchni 17.000 m 2. Piazza wyznacza centrum miasta. Choć plac katedralny został stworzony w 14 wieku i stopniowo rozwijał się od tego czasu wraz z katedrą . Jego ogólny plan w obecnej formie zawdzięcza architektowi architekta Giuseppe Mengoni i pochodzi z drugiej połowy 19 wieku. Monumentalne budynki, które wyznaczają jego strony , zostały wprowadzone Mengoniego. Wyjątkiem jest katedra i Pałac Królewski. Najbardziej zauważalnym budynkiem stworzonym przez Mengoniego jest Galleria Vittorio Emanuele.
Początki Piazza del Duomo sięgają do wizji Azzone Visconti(Władca Mediolanie od 1329 do 1339 roku). W 1330 roku, Azzone nakazał rozbiórkę tawern, które okrążały dwa centralne kościoły Mediolanu w tym czasie Katedrę Santa Maria Maggiore i Bazylikę Santa Tecla. Aby stworzyć rynek, o nazwie "Piazza dell'Arengo", który jest pierwszym wcieleniem tego, Który jest obecnie Piazza del Duomo. Żaden z oryginalnych budynków Piazza dell'Arengario nie przetrwała.
-Nic więcej nie pamiętam ,niestety na temat  placu i katedry. Mogłam nieco bardziej uważać na historii.
No to czas na włoski. Temat pracy domowej to: ,, Co to jest miłość’’. A skąd ja mam do jasnej ciasnej cholewki wiedzieć,, Co to jest miłość’’, przecież ja jedynie miałam dość długie i silne zauroczenie do Lorenzo Dragomir, a to trwało tylko przez jakieś 2lata i mi przeszło. A poza tym nie miałam chłopaka jak Notte czy Natale. Jedynie znam to uczucie pod adresem moich starszych sióstr i rodziców . Którzy notabene jakieś 2 lata temu postanowili wyjechać do Grecji bo uznali, że ich córki są na tyle dorosłe ,że dadzą sobie radę z domem oraz rachunkami i tego typu sprawami. Przynajmniej mamy z nimi kontakt na fb. Bo spotkanie rodzinne nastąpi na Natale Święta Bożego Narodzenia i nasze urodziny (Almeno abbiamo contatto con loro su fb . Perche la prossima famiglia riunione si svolgerà probabilmente per Natale e i nostri compleanni. )Więc niech się zastanowię co to jest miłość i może zacznę tak …
  ,, Miłość jest to uczucie ,które łączy dwoje ludzi. Którzy chronią się na wzajem ,są z sobą i wspierają siebie mimo przeciwności losu szczególnie w trudnych chwilach i się kochają. Lista o motywie miłości w świecie literatury, muzyki, filmu jest długa, szeroka i obszerna. Powstało dziesiątki, setki, tysiące jeśli nie miliony utworów o tej tematyce. Ale można podzielić ją na tragiczną i szczęśliwą oraz nie szczęśliwą. Inna będzie miłości matki do dziecka a inna dziewczyny do chłopaka, a jeszcze inna żony do męża.
Przykłady utworów o miłości tragicznej? Proszę bardzo. Utwory o miłości tragicznej to :,, Romeo i Julia’’ Williama Szekspira , ,,Tristan i Izolda’’ Józefa Bedier, ‘’ Eugieniusz Oniegin’’ Aleksandera Puszkina . Fakt z literatury to mało przykładów. W muzyce o nie szczęśliwej miłości canzoni jest pełno: ,, Delilah’',, Un storia de amore’’ ,, Don Giovanni ‘’. W filmie ,, Titanic’’,,Romeo i Julia’’ ,, Król Artur’’
O szczęśliwej miłości utwory literackie to : ,,Królewna Śnieżka’’
Filmy o szczęśliwej miłości to : ,,Shrek’’ ,,Kraina lodu’ ’,,Ciasteczko’’. Utwory muzyczne na pewno istnieją takie, ale ja ich nie znam.
Wracając do literatury to dobrym przykładem jest ,,Hymn o miłości’’ św. Pawła Apostoła , konkretniej fragment pierwszego listu do Koryntian ( rozdział 13, werset 1-13). Gdzie św. Paweł ukazuje wzorzec miłości doskonałej, rozumianej jako cnota duchowa. Jest to jeden z najpiękniejszych utworów pochwalnych na cześć miłości w historii literatury. Oto fragment:
,,Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość. ‘’

 Równie ślicznym utworem jest wiersz Czesława Miłosza ,,Miłość’’:
Miłość to znaczy popatrzę na siebie,
  Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy,
 Bo jesteś jedną z tych rzeczy wielu.
  A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie,
  Ze zmartwień różnych swoje serce leczy,
   Ptak mu i drzewo mowią: przyjacielu.
  Wtedy i siebie, i rzeczy chce użyć,
  Żeby stanęły w wypełnienia łunie.
  To nic, że czasem nie wie, czemu służyć:
  Nie ten najlepiej służy, kto rozumie.
Podmiot liryczny bardzo wnikliwie przygląda się miłości. Jest to uczucie, dzięki któremu żyjemy, które towarzyszy człowiekowi od narodzin, aż po śmierć. Osoba mówiąca w utworze skłania czytelnika, by spróbował popatrzeć na siebie z boku z miłością, przyglądnął się sobie, jakby się nie znał. Uświadamia nam, że jesteśmy tylko jednym z elementów otaczającego nas świata. Czy to, co czynimy, świadczy o nas dobrze? A może powinniśmy postąpić inaczej? To ,,spojrzenie z boku’’ może zobiektyzować nasze mniemanie o sobie, uchronić nas od cierpienia: A kto tak patrzy, choć sam o tym nie wie, Ze zmartwień różnych swoje serce leczy. Miłość według podmiotu lirycznego jest jedynym uczuciem, poprzez które możemy w pełni poznać siebie i innych. Miłość prowadzi do poczucia wspólnoty ze światem przyrody: Ptak mu i drzewo mówią: przyjacielu.
Takie rozumienie miłości pozwala człowiekowi służyć sobie i innym w jedności z otaczającą go przyrodą: Wtedy i siebie, i rzeczy chce użyć, Żeby stanęły w wypełnienia łunie. Podmiot liryczny zakłada swoiste równouprawnienie świata rzeczy i człowieka, które ostatecznie łączą się w miłości. To nic, że czasem nie wie, czemu służyć: Nie ten najlepiej służy, kto rozumie- kończąc wiersz, poeta podkreśla, że najważniejsze jest, by dawać siebie światu, służyć, niekoniecznie wszystko rozstrzygać rozumem.’’
-Nareszcie koniec. Z całym szacunkiem do profesora Sonni Vanzi, ale dał bardzo trudny temat pracy domowej. Mogę wracać do domu. Spójrzmy na zegarek w komórce. Jest godzina 16.30 .
Rossa wstaje z ławki i idzie w kierunku domu….




 
Katedra Piazza  del  Duomo
 Rozdział ten dedykuję  Bartkowi, który wymyślił Piazza del Duomo i również Tobie Paulina za wsparcie gdy miałam  załamanie weny i to samo mówię o tobie Iga (znaczy sie z wsparciem i weną)

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Rozdział 6























Ragazzi odwracają się plecami do zamkniętych drzwi. Kierują się z powrotem na rynek .Idą do hotelu Milano , żeby ogarnąć się przed obiadem .Myślą nad tym co się wydarzyło. Nie rozmawiają całą drogę do hotelu z sobą , ponieważ są zamyśleni.
Wchodzą do hotelu. Biorą klucze , od pokoju z recepcji. Dopiero w hotelu zaczynają kleić rozmowę.
- -Piero :Gian ,Ignazio możemy pogadać w pokoju? Bo nurtuje mnie jedna rzecz.
-Gian-Jasne, że tak?
-Si .Pewnie ze spojrzenia Gianluci wnioskuje, że jemu też leży coś na sercu podobnie ze mnIE jest więc nie jesteś wyjątkiem Piero.
-Piero-Rewelacja. Po prostu cudnie, że nas coś gryzie. Wjedźmy na górę windą. Sa na 2 piętrze pod pokojem numer 3. Piero otwiera pokój i wchodzą do niego. Gian zamyka drzwi pokoju wchodząc.
Siadają na krawędziach łóżek naprzeciwko siebie. Milczą. Patrzy jeden w drugiemu w oczy.
- Ignazio-Kto zacznie się zwierzać?
Po chwili milczenia rękę podnosi Gianluca.
- To może ja zacznę… Tylko nie wiem jak ubrać to w słowa.
-Ignazio-Ty żebyś nie widział jak użyć słów do opisania uczuć ? Dziwne Gian.
-Piero- To do ciebie Gian niepodobne naprawdę . Z nasze jcałej trójki zwykle Tobie opisanie uczuć emocji przychodzi najłatwiej opisać.
-Gian- Fakt. Ale tym rzem jest inaczej. Naprawde. Wtedy gdy śpiewaliśmy ,,Grandr amore’’ świat się zatrzymał na chwile a w centrum zamiast sole była jedynie dziewczyna w czerwonej sukience. Coś jakaś obca siła mnie ciągnęła w jej kierunku , której nie mogłem się oprzeć. Chodzi mi o Rosse.
-Ignazio -Kurczę blade… Chłopie doskonale opisałeś tylko ,że ja czułem jagbym dostał na święta wielki wór prezentów na widok dziewczyny ubranej na niebiesko.
- Piero- Tak ponownie wychodzi na to , że ja Ignaziorozumiemy się bez słów, Bo wyjął mi z ust to co chciałem powiedzieć. Z tą rożnicą , że ja poczułem jakby piorun trafił w serce moje.
-Gian- Ciekawe… Myślicie o tym co ja ?
Gian spojrzał na nich porozumiewawczo.
-Piero/ Ignazio z lekkim niedowierzeniem - Ty chyba nie myślisz ,że trafiła nas strzała amora.
- Obawiam się ,że tak właśnie jest. Mówiliście chyba mi , że kiedyś to nadejdzie. Ale nie spodziewaliście się , że was też trafi przy okazji.
-Igzazio - No fakt. Nie da się ukryć , że masz słuszność. Chodźmy na dół na obiad bo od tego filozofowania zrobiłem się głodny.
-Piero- A ten tylko o jedzeniu by myślał.
-Gianluca- Si. Zero romantyzmu. Schodźcie. Dogonię was . Muszę się opanować , żeby zejść na dół i nie mieć głupiego uśmiechu na ustach.
-Piero -Ok niech będzie. Na obiad jest lasagne. będziemy czekać na ciebie. Tylko nigdzie się nie włócz. Zejdź jak najszybciej bo pan łakomczuch zje twoją porcję. A raczej nie robienia dzióbków ,,dziób dzióbie’’.
-Ignazio śpiewa-Czy ktoś widział dziób dzióba . Skąd się wziął ten dziób dziób? Może w końcu się uda odpowiedzieć jak z nut.
-Piero odpowiada śpiewająco - Dziób dziób jest z Rosetto z Abruzji. To odpowiedzi jak z nut.
-Gian- Dobrze. Postaram się pośpieszyć . I nie robię dzióbków Piero. Grazje wam obu. Nie chcę was wyganiać ,ale idźcie na obiad. Weźcie mi zamówcie lasagne. Prego.
-Ignazio/Piero-Jasne. Zamówimy. Chodźmy.
Ignazio i Piero wychodzą z pokoju. Gianluca toczy rozmowę z samym sobą .
-,,Czy to jest miłość? Jeśli to miłość to bo Boże Mój mam nadzieje , że szczera i wzajemna. Pamiętam co kiedyś powiedział Oscar Wilde :Mężczyzna zakochuje się tak, jakby spadał ze schodów: to po prostu wypadek. ‘’
-,,Ale jaki to piękny wypadek. Pora iść na obiad. Bo jak znam Ignazio to gotów jest zjeść mi obiad. Kurczę ten uśmiech nie chce zniknąć. Trudno trzeba isć .’’
W tym czasie Ignazio i Piero są w restauracji jedzą lasagne i rozmawiają.
-Ignazio -Ciekawe czy udało mu się zapanować nad sobą. Zakład że tak o 10 euro.
- Piero- Może tak choć wątpię. Zgoda ja zakładam że nie podołał. Ooo …Gian na horyzoncie .
- To dość szybko się opanował. Nie jednak nie opanował uśmiechu . No nie victoria jest twoja .
-Trzeba nauczyć się ze raz na górze raz na dole.
-Masz 10 ero paskudo.
-Grazje.
Gianluca podchodzi do nich i siada przy stoliku.
-O czym dyskusja się toczy?
-Piero- O twą lasagne, którą udało mi się uchronić przed,, Smerfem Łakomczuchem’’
-Gian- W Takim razie gratuluję i dzięki wielkie.
-Proszę.
-Ignazio-Przesadzacie trochę z tym łakomstwem moim naprawdę chłopaki. Dobrze ,że Michele zgodził się na wyjazd do Werony to odpoczniemy ciut.
-Gian/Piero – Si. Chwała mu za to.
- Teraz tylko pozostaje nam wrócić do Bolonii , aby się przepakować.
-Gian mówi w czasie jedzenia lasagne- Mam plan. Teraz po obiedzie zdrzemnijmy się w pokoju i zejdziemy na kolacje o 19. Pójdziemy potem znów do pokoju tam nie wiem jak kto woli pójdzie wcześniej spać lub bo ja wiem poczyta książkę, Bo musimy być wypoczęci do drogi do domu.
- Piero - Okey .Mnie pasuje plan.
- Ignazio- Niech będzie.
Gian kończy jeść lasagne. Idą na górę do pokoju. W pokoju kładą się na łóżkach i drzemią . Jest 18.30. Budzik dzwoni .Chłopaki wstają i idą razem do restauracji na kolację. Na kolację jedzą łososia z sałatką grecką popijając czerwonym winem. Po kolacji wracają do pokoju. W pokoju Ignazio wyjmuje saksofon i ćwiczy grę na nim. Piero włącza muzykę na telefonie i słucha jej na słuchawkach. Gianluca czyta książkę ,, Dzieje Tristana i Izoldy’’ Józef Bedier. Jest 22 chłpaki odkładają przyjemności i zasypiają.
Jest 7 rano. Ragazzi wstają z łóżek , ścielą je najładniej jak umieją . Schodzą do restauracji na śniadanie. Na śniadanie mają kromki z pastą jajeczną, herbatę z cytryną , mokate.
Po śniadaniu idą do pokoju po walizki i zamykają drzwi do pokoju. Idą do recepcji i oddają klucze.
-Pierro- Buongiorno !Dziękujemy bardzo za miły pobyt w waszym hotelu. Mamy nadzieję, że wrócimy do Mediolanu kiedyś. Arrivederci!
-Recepcjonista-Arrivederla!
Chłopaki wychodzą na dwór idą do ferrali. Podchodzą do bagażnika i wrzucają do niego walizki. Tym razem za kierownicą siada Piero, Gianluca obok kierowcy ,Ignazio z tyłu .
-Piero-Wracamy nasza Bolonio!
-Gian-Si!
-Chłopcy włączcie może Radio Italia. Może będzie coś ciekawego do słuchania.
-Gian- Robi się . Zobaczmy gdzie jst ten przycisk do włączenia radia… A jest. Prego. Kurcze ty wies kidy kazać włączyć radio Ignazio akurat leci ,,E piu E penso’’ Andrea Boccelli.
-Bardzo zabawne. Piero jedźmy już .
-Już jedziemy.
Ragazzii jadą szosą podziwiając widoki przez okno auta. Jest 20 gdy dojeżdżają na miejsce. Zapada zmrok.
-Wszyscy trzej na widok domu -Witaj casa!
Piero otwiera drzwi kluczem, Wchodzą do środka.
-Gian-Dom ,słodki dom.
-Ignazio- Nie wiem jak wy ale idę się tylko umyć i idę spać. Bo rano trzeba wcześnie wstać i koniom wody dać.
-Piero- Co ci Ignazio.? Koni nie posiadamy. Oile wiem.
-O tóż mamy konie Piero tylko że są w stajni w mieście –citta. Dałem je parę dni wcześniej przed wyjazdem do Mediolanu.
-Piero- Acha. To mamy konie. Brak jedynie zbroi i mieczy nam , żeby grać rycerzy. A tak swoją drogą. Jak je nazwałeś?
- Zwą się : Walter, Alex, Spy, Flica i Otello.
-Ciekawe czy umiesz jeździć konno.
-Umiem. Idę się myć i spać. Wam radzę podobnie.
-Gian- Pójdziemy za twą rada. Dobrze ze są tu 3 łazienki.
-Piero- Racja Gianluca. Dobra myć się raz i do łóżek.
Chłopaki idą do łazienek się ogarnąć. Potem zasypiają w łóżkach.

Zostawcie komentarze w miejscu komentzrzy. Bardzo was proszę, bo dla was to 5 min  i drobnostka ,a dla mnie chęć do dalszego pisania.




Mediolan

Rozdział 5




-Gian-Ok. Chodźmy.
Przechodzą na 2gą stronę ulicy i są prawie na miejscu.
-Piero -Macie konto na facebook?
-Wszystkie trzy -Co za śmieszne pytanie pytanie . Jasne że mamy .
-Ignazio -To ułatwia sprawę kontaktu.
- Gian- Zwykle tego nie robimy znaczy nie proponujemy dziewczynom żeby poszukać je na fb i je akceptować wśród znajomych, a zwłaszcza ze świeżo poznanymi dziewczynami.
-Natale spytała podnosząc brew- Serio?
-Gian- Si. Noi parliamio rispetto. Tak. My mówimy poważnie.
-Rossa- Naprawdę zaprosilibyście nas na fb?
-Ignazio- O czym my mówimy od dobrych 2 minut? Tak naprawdę was zapraszamy na nasze konta na fb.
-Piero-Daje wam nasz adres : Strada Musica 50/2 Bolonia. Kod pocztowy 92-226.
-Notte- Dobrze. Bene. Jesteśmy już na naszej ulicy . Ulica zowie się Strada Canzone. Ulica Piosenki. A o to nasz dom.
Notte wskazuje na casa –dom. Dom jest zrobiony na podstawie prostokąta ,wielokondygnacyjny, z drewnianymi okiennicami. W oknach są doniczki z czerwonymi różami, niebieskimi bławatkami, i chryzantemami złocistymi. Tynk ścian pomalowany jest na biało. Dachówki na dachu są czerwone. Casa jest otoczony krzewami oliwek i klombem wielu kwiatów. W tle słychać świergot ptaków.
-Gian-Ślicznie macie tutaj. Ptaszki śpiewają wam pięknie. Voi avete casa bello.
-Rossa-Dziękujemy Gianluca za miłe słowa i za towarzyszenie nam do domu.
-Ignazio-Polecamy się na przyszłość.
Notte otwiera drzwi kluczem i naciska klamkę porta.
Chłopaki patrzą co robi.
Na odchodnym :
-Dziewczyny mówią za drzwi : Do zobaczenia ! A dopo! Addio!
-Chłopaki :Tak do miłego! Addio!
Natale zamyka drzwi.

Rozdział 4




Podchodzi każdy z nich do swojej wybranki i prosi ją do tańca w bardzo elegancki sposób.
-Piero rzecze do dziewczyny w czarnej sukience : Ciao! Mogę cię prosić do tańca? Jak ci na imię?
- Gianluca do dziewczyny w czerwonej sukience: Ballo come va? Zatanczysz ze mną ?. Jak się zowiesz?
Ignazio: Czy mogę z tobą zatańczyć walca. Jak masz na imię?
-Notte :Będę zaszczycona. Mam na imię Notte Vento.
- Natale : Rany jasne. Mam na imię Natale. Natale Vento.
- To będzie dla mnie przyjemność. Nazywam się Rossa. Rossa Vento.
Dziewczyny wchodzą z chłopakami na scenę i zgonie z propozycją tańczą z tym ,że panowie jednocześnie śpiewają ,, Grande amore’’.
- Piero rozmyśla ,, Czuję jakbym dostał piorunem w serce. Bardzo miłym piorunem’’
- Ignazio mówi do siebie w myślach : ,,Czuję się tak jak bym dostał prezent w Natale. Ona jest jak święta Bożego Narodzenia. ‘’
- Gian :Ona pachnie bukietem róż.’’
-Notte :,, Ja chyba śnię :tańczę z Piero. On tak się tajemniczo uśmiecha i jest jak noc cichy i dramatyczny. ‘’
- Natale:,,O ja cię kręcę tańczę z Ignazio. On jest taki promienny jak słońce w południe’’
Rossa: ,, jestem w raju tańcząc z Gianem’’
Ale żeby nie było tak słodko to chłopaki przerwali śpiewać ,, Grande amore’’ i zaczął każdy śpiewać coś innego , ale każdy dla swojej partnerk i. Zapomnieli o Bożym Świecie.
-Ignazio:,, Let It Snow’’
-Piero: ,,Będziesz moją panią’’
- Gian : ,, W dzikie wino zaplatani’’
Po ucichnięciu muzyki chłopaki odprowadzają dziewczyny na krzesełka i cała grupa nawzajem dziękuje sobie .
- Piero: Ma kto was zaprowadzić do domu ? Jeśli chcecie możemy was odprowadzić.
-zaskoczona Notte odpowiada : Mieszkamy w pobliżu. Sama nie wiem…Jeszcze jest jasno.
-Rossa: Poważnie. Chcecie to zrobić ?
-Ignazio: Tak chcielibyśmy was odprowadzić do domu nawet w dzień nie wiadomo co się wydarzy.
- Natale/Gianluca: Otóż to Ignazio .
-Rossa :Bene. Dobrze .

niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 3

Mediolan

























  Późny ranek. Bezchmurny, ciepły , chichy późny ranek w domu sióstr Vento . Cichy?
-Rossa i Natale pośpieszcie się jeśli za raz chcemy iść na koncert chłopaków z Il Volo na rynku. Jest już 11.00 a koncert zaczyna się o 12j.-Notte
-Robimy co możemy Notte, ale nie moja wina , że nasza młodsza siostra Rossa uparła się na tą czerwoną sukienkę.-Natale
-Ona jest najlepsza na taką okazję jak koncert Il Volo. A poza tym tobie schodziło dłużej Nat z dopasowaniem bluzki do niebieskiej spódnicy.-Rossa
-Nie przesadzaj Rossa nie mogłam zdecydować się przez 2minuty. Czy założyć niebieską bluzkę z gwiazdami czy błękitną z księżycem.Ale zdecydowałam się niebieska z gwiazdami.-Natale
- Uno, due,tre… Dziewczyny bo ja zaraz pójdę sama na koncert a wy zostaniecie w domu. Ja nie miałam kłopotu z ubraniem. –Notte
- Si bo jesteś ubrana w czarną sukienkę,a we włosach masz złotą spinkę we włosach-Natale
- Dlatego byłam pierwsza gotowa do wyjścia. Nie dyskutujmy tylko choćmy dobrze , żer rynek mamy pod samym nosem-Notte
-Okej. Chodźmy.-Rossa/Natale
Wychodzą z domy. Idą na rynek. Przechodzą na 2gą stronę ulicy i są na rynku. Podchodzą do miejsc siedzących i wybierają pierwszy rząd z przodu naprzeciwko sceny .Jest 11.50.
-Usiądźmy na krzesełkach –Natale.
-Za chwile się zacznie-myślą wszystkie. Zaczyna się koncert chłopaki wychodzą na scenę . Śpiewają ,,Senza te.’’Potem Piero śpiewa ,,E lucevan le stelle’’, po nim Ignazio śpiewa ,, Unchated Melody’’ ,Gian ,, Can't help falling in love’’. Później spiewają razem ,,Besame mucho’’ na finał ,,Grande amore’’ po włosku.
-,, La Madonna Piero w tym czarnym garniturze wygląda świetnie. I wygląda podobnie jak szop pracz z ,,Pocachontas’’ Disneya’ Piękny tenor sprinto’ myśli Notte.
- ,, Ignazio w zielonym garniturze wygląda jakby urwał się z choinki zresztą z bardzo przystojnej ‘’ - myśli Natale.
- ,,Gian w tym niebieskim garniturze po prostu brak słów aby opisać jak bardzo pięknie wygląda . Pięknie to niedopowiedzenie’’ myśli Rossa.
Jak pięknie brzmią ich głosy w ,,Grande amore’’.Czemu schodzą ze sceny?- myślą siostry.

Zostawcie komentarze jeli można prosić. Dla was to 5 minut i drobnostka, a  dla mnie to pchnięcie do dalszego pisania. Można mnie znaleść na facebook. Wystarczy wpisać Marysia Gałkiewicz. 

Rozdział 2
















Kilkadziesiąt godzin później. Mediolan. Jest 20.30.
-Witaj Mediolanie!- chłopaki wołają chórem
-Który hotel jest nasz?-Piero
-Hotel Milano.- Gian
-Ilu gwiazdkowy?-Piero
-5gwiazdkowy-Gian
20.50 w Hotelu Milano- Recepcja.
-Dobry wieczór ! Prosimy o klucz do pokoju 3j osobowego. Zarezerwowany na Il Volo.
-Dobry wieczór .Macie panowie pokój nr3 na 2gim piętrze.-Recepcjonista.
- Dziękujemy bardzo. Miłej nocy.-razem
-Dziękuje. Nawzajem.
-Dziękujemy.
2gie piętro ,pokój nr 3. Wchodzą do pokoju.
-Ani grama kurzu.Cudownie.-Piero
-Tak wybraliśmy ten hotel bo nie ma w nim kurzu a jesteś na niego uczulony . Znaczy się kurz -Gian
-Grazje!
-Prego!-Gian/Ignazio
-Prześpijmy się bo jutro czeka nas wielki dzień
- Ok – pozostali
Gaszą światło, zasypiają w łóżkach. Rano 6.20 Hotel.
-Wstawajcie chłopaki.-Piero
- O której wstałeś?-Ignazio
-5.30
-Masochista-Ignazio
-Ale się zerwałeś.- Gian
- Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje-Piero
-Ok chodźmy na śniadanie.- Gian
-Ciao !-wszyscy 3j do siebie
Schodzą na śniadanie . Jedzą jajecznice. Po śniadaniu .
-Teraz punkt rynek. Próba-Ignazio
-Pamiętacie teksty canzone.-Piero
-Tak daj spokój już Piero- Gian
Na rynku. Wszystko gotowe do występu. Ćwiczą do niego . próba kończy się świetnie. Chłopaki kończą ją.Za 60 minut koncert.
60 min póżniej. Jest 12. Zaczyna się koncert chłopaki wychodzą na scenę . Śpiewają Senza te.Potem Piero śpiewa ,,E lucevan le stelle’’, po nim Ignazio śpiewa ,, Unchated Melody’’ ,Gian ,, Can't help falling in love’’. Później spiewają razem ,,Besame mucho’’ na finał ,,Grande amore’’ po włosku.
Gdy każdy z nich śpiewa akurat ,,Grande amore’’ zauważa dziewczynę w pierwszym rzędzie.
I każdy z nich zamiera w bezruchu tyko śpiewa swoją zwrotkę i wpatruje się w wybrana dziewczynę.
-,,Ragazza w czerwonej sukience z prawej jest piękna. Ma czarne włosy a jej uśmiech jest jak słońce w ciepły bezchmurny poranek . Twarz w kształcie serca, a oczy błękitne jak ocean’’-myśli Gian.
- ,, Pierwszy rząd środkowa dziewczyna w błękitnej spódnicy i w niebieskiej bluzce z gwiazdami. Ma oliwkową karnację czarne włosy ,że odbijające się światło słońca daje złudzenie ,że są granatowe , piwne oczy w odcieniu czekolady, twarz w kształcie serca ‘’-myśli Ignazio?
-,, Ta z lewej w czarnej sukience ze złotą spinką we włosach, jest smukła, wysoka jak akacja, cicha , skupiona , tajemnicza i nie przejrzysta jak noc’’- myśli Piero.
Wszyscy trzej pomyśleli muszę z nią zatańczyć przy ,,Grande amore’’. Każdy z nich schodzi po schodkach po wypatrzoną dziewczynę…

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 1










Bolonia



-,,Boże mój dopomóż mi znaleźć mi ukochaną abym był jej wart .O nic więcej nie proszę- myślał . Pora wracać do domu’’.- Gian
-Wróciłem.- Gian
-Właśnie mieliśmy Cię iść szukać z Piero.-Ignazio
-Nie był cię dwie godziny. Zaczęliśmy się martwić -Piero
-Nie potrzebnie. Musiałem przemyśleć parerzeczy.- Gianluca
-Dobrze .I co przemyślałeś ? –Ignazio
-Doszedłem do wniosku , że będzie co ma być. - Gian
-Słuszna postawa Gian. Słuchaj : idź się kładź bo za dwa dni rano mamy koncert w Mediolanie. Mam nadzieję , że nie zapomniałeś i , że się spakowałeś.-Piero
- Tak pamiętam o Mediolanie. Moja walizka jest czerwona. Juto pobudka 6.00 , na dole na śniadaniu mamy być naj później o 6.20, po nim wyjeżdżamy do miasta Leonarda da Vinci.
-Cieszę się , że pamiętasz. A ty Ignazio?
- Tez pamiętam. Moja walizka jest zielona.- Ignazio
- Raduję się , że pamiętacie. A moja biała.- Piero-Chodźmy i się połóżmy.
-Zgoda- Ignazio i Gian zgodnym chórem .
Wspinają się po schodach na piętro. Ignazio i Piero idą do pokoju wspólnego. Gian z kolei do swojego pokoju.
We wspólnym swoim pokoju Piero i Ignazio rozmawiają i Gianluce. Leżąc już w łóżkach.
-Giana nie było bardzo długo Piero. Jestem ciekaw o czym tak myślał.
- Fakt Giana trochę nie było, ale chyba wiem o czym filozofował.
- Naprawdę ?
- Tak. Powiedzieliśmy mu, że na pewno znajdzie kiedyś swą ukochaną.
- Jesteś pewien , że nad tym myślał.
- Tak. Jestem pewny.
-Gdyby tylko wiedział , że may identyczną sytuacje …
- Tak Ignazio. Wystarczy rozmowy na ten temat bo zacznę myśleć , że stałeś się ckliwy. Dobranoc Ignazio. Buenanotte Ignazio.
- Ja ckliwy o rzesz ty… Gaszę światło- powiedział oburzony Ignazio- Dobranoc Piero. Buennanotte Piero.
Zasypiają. W tym czasie w pokoju Giana …
- Kurczę troskliwi jak diabli. Ciekawe co chcą ugrać w Mediolanie. Piero pewnie chce zaśpiewać ,,E lucevan le stelle’’z Tosci Puccinieggo , a Ignazio ,,Unchated melody’’.Pozwolę im na to. Ciekawe
jak będzie. Ech ,dość myślenia jak na jedną noc. Pora spać. No pięknie zaczynam gadać do siebie.
Kładzie się do łóżka i zasypia.
Rano godzina 6.00 budziki w pokojach zaczęły dzwonić. Słychać szuranie stóp żeby wstać wyłączyć
budzik. Chłopaki –ragazzi wychodzą z pokoi na schody i się witają.
-Ciao Piero, Ciao Gian!
- Ciao, Ciao ragazzi ! – Gian
- Ciao, Ciao bambini !
Schodzą po schodach. Kierują się lewo do kuchni.
-Co mamy na śniadanie? – Ignazio
-Mamy wczorajszą pizze- Piero
- Pasuje .Prawdziwa włoska pizza.- Gian
Biorą jej kawałki i podgrzewają w mikrofalówce. Idą z nią stołu i jedzą. Po śniadaniu.
- Gotowi do drogi?- Piero
-Tak tylko chodźmy po walizki.- ignazio Gian
-Dobra, ale walizki już są w bagażniku ferrali.
-Acha spakowałeś je wcześniej.-Ignazio
-Si. Tak.-Piero
-Mądre posunięcie.-Gian
-Wychodzą z domu. Zamykają drzwi na klucz. Otwierają garaż i wsiadają do auta.Ignazio siada na miejscu kierowcy,Piero siada obok na miejscu pasażera,Gian z tyłu.
-No jedziemy.-ignazio
-Co śpiewamy Piero?-Gian
-Może Volare?
-Bene.Dobrze.-Ignazio
Śpiewają Volare.






piątek, 4 grudnia 2015

Prolog




Włochy/ Bolonia


Noc. Rozgwieżdżona noc. Idzie chłopak ścieżką po lesie w noc bezchmurną, że widać wszystkie gwiazdy. Światło księżyca pada na jego oblicze. Chłopak nazywa sie Gianluca Ginoble. Twarz ma młodą , kwadratową o oliwkowej karnacji, oczy ma piwne ,czarne kręcone włosy,. Jest stosunkowo wysoki ma 170 cm wzrostu. Wyszedł z domu w lesie, ponieważ musiał zastanowić się nad słowami swych przybranych braci Ignazio Boschetto i Piero Barone którzy powiedzieli mu że na pewno znajdzie jakąś księżniczkę. Z całego ich trio wokalnego uważany jest za najładniejszego. Mimo że jest najmłodszy to najbardziej poważny. Musiał jeszcze wyjść , ponieważ chłopaki puścili Justina Bibera którego on nie znosi i którego nazywa w myślach,, piosenkarzem amatorem'' . Idąc ścieżką po lesie zastanawiał się ,,Gdzie ja znajdę prawdziwą ukochaną. Gdybym był anonimowym chłopakiem , a nie jednym z posiadaczy znanej twarzy to może było by łatwiej. Większość dziewczyn udaje chcąc być sławne że coś do niego czują jako chłopak ,, wyśniony''a nie jako zwykłego chłopaka . Dziewczyny chcą być z jednym z 3ch chłopaków z znanego zespołu popoperowego sprzedającego miliony płyt. Boże to chyba niemożliwe abym znalazł ukochaną. Wielka sława to żart okrutny żart...''
Mam nadzieję,że się podoba Prolog .Proszę o szczere opinie.Następne części nie wiem kiedy dam.